Holandia 1975 bb

Robert Gadocha - pierwszy "stranieri" w reprezentacji

Gadocha

Robert Gadocha przeszedł do historii nie tylko z powodu swoich wybitnych osiągnięć piłkarskich, ale został pierwszym polskim piłkarzem, który zagrał w reprezentacji Polski reprezentując barwy zagranicznego klubu. W meczu eliminacyjnym do mistrzostw Europy rozegranym 19 kwietnia 1975 r. na Stadio Olimpico w Rzymie (Włochy – Polska 0-0) Gadocha był już piłkarzem francuskiego FC Nantes.

Wychowanek Garbarni Kraków oraz były hokeista klubu Dębnicki Kraków do dziś kojarzony jest głównie z niesławnym wydarzeniem z 1974 r., kiedy zagarnął wyłącznie dla siebie „premię” 18 tysięcy dolarów, które podarowała Argentyna w zamian za zwycięstwo Polaków z Włochami.

A przecież Gadochę trzeba szanować z innych powodów – przede wszystkim piłkarskich. Jako 20-latek zadebiutował w Legii. Szybko wywalczył pozycję lidera, bo nikt inny nie posiadał tyle zalet, co on. Wystarczy wspomnieć, że najlepiej panował nad piłką, imponował dryblingiem oraz świetnie wykonywał rzuty wolne. Tylko Gadocha potrafił popisać się fantastycznym rajdem przez niemal całe boisko, ograć kilku rywali i dośrodkować na pole karne. Ten najlepszy lewoskrzydłowy w dziejach reprezentacji zanotował aż dwanaście asyst na szesnaście bramek Polaków podczas mundialu w Niemczech!

Pomysł z wyjazdem za granicę narodził się u piłkarza już podczas olimpiady w 1972 r. (legalnie zawodnik mógł wyjechać za granicę dopiero, gdy ukończył 31 lat, a Gadocha miał 26). Po długich rozmowach z PKOL i PZPN, w końcu dostał zielone światło na opuszczenie kraju, ale spełniony musiał być jeden warunek - biało-czerwoni musieli osiągnąć dobry wynik na igrzyskach. Kiedy więc wracał ze złotym medalem, był przekonany, że dolary ma już w kieszeni.

Władze odmówiły mu jednak wyjazdu. – „Zostałem oszukany!” – wspominał wielokrotnie załamany Gadocha. Kolejne interwencje nie przynosiły rezultatu, dopiero sekretarz PZPR – Edward Gierek ulitował się nad piłkarzem.

Robert Gadocha wspominał w wywiadzie dla Józefa Walawki z Piłki Nożnej, że był bliski podpisania umowy z najlepszą klubową drużyną Bayernem Monachium. – „Płacili mi ogromne pieniądze, proponowali najnowsze BMW, sam kapitan Franz Beckenbauer uparł się, aby sprowadzić mnie do swojej drużyny”. Ale do transferu nie doszło, bo podobno napastnicy Bayernu wystraszyli się konkurencji. Mniej więcej w tym samym czasie również Francuzi przyjeżdżali do Warszawy. Dzięki pracującemu w Nantes Robertowi Budzyńskiemu udało się sfinalizować umowę. 

Życie we Francji miało być sielanką, a okazało się być mrzonką. Gadocha wyjechał za granicę już z urazem mięśnia kręgosłupa, który ostatecznie stanął mu na drodze w profesjonalnej karierze. Po zaledwie kilkunastu miesiącach zrezygnowany wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie osiadł na stałe.    

        

SOCIAL MEDIA

Robert Gadocha - pierwszy "stranieri" w reprezentacji