Holandia 1975 bb

Polska przed mundialem 1938 – Wągrowiec (cz. 3)

Reprezentanci Polski podczas zgrupowania w Wągrowcu korzystali również z dobrej zabawy jak pływanie na kajakach. Fot. Archiwum rodzinne Gerarda i Lucjana WodarzówReprezentanci Polski podczas zgrupowania w Wągrowcu korzystali również z dobrej zabawy m.in. pływali na kajakach. Fot. Archiwum rodzinne Gerarda i Lucjana Wodarzów. Kolor. R. Jach

Czas spędzony w Wągrowcu przed mistrzostwami świata w 1938 roku służył nie tylko ciężkim treningom na boisku, meczowi towarzyskiemu z Liceum Pedagogicznym czy też wielogodzinnych wykładach z kartką i ołówkiem w ręku serwowanych przez Mariana Spoidę. W Wągrowcu piłkarze mogli również świetnie się bawić, rozmawiać, popijać i jeść najbardziej wykwintne smakołyki, spędzać czas nad brzegiem błękitnego pobliskiego jeziora, przebywać w zielonych lasach i parkach, wdychać świeże powietrze. Jedną z atrakcji Wągrowca była możliwość wypożyczenia kajaków. I właśnie uprawiając ten sport nasi reprezentanci czuli się najbardziej szczęśliwi. Ponadto piłkarze korzystali z żaglówek oraz mogli zagrać w tenisa. – „Najlepszym tenisistą między piłkarzami jest Wilhelm Góra. Był też i wypadek. Marian Spoida i Władysław Szczepaniak wpadli do wody i od tej chwili Szczepaniak ma przezwisko Wieloryb!” – pisał Przegląd Sportowy.

Jak wyglądał dzień piłkarza w Wągrowcu? Rano o 8.00 kilkunastominutowy bieg po lesie, po śniadaniu gimnastyka nad jeziorem i gry sportowe, po obiedzie trening kondycyjny, wieczorem spacer po lesie, o 22.00 piłkarze już musieli położyć się do łóżek. – „Naszych piłkarzy witano kwiatami, władze miejskie wydały podwieczorek oraz śniadanie w ratuszu. Nasi reprezentanci byli przez kilka dni największą atrakcją miasta. Jednego dnia uczniowie zorganizowali wieczór humoru. Każdy z nich miał skomponować coś dowcipnego i oryginalnego. Najwięcej braw dostał imitator spikera radiowego. Nadał on całą drugą połowę meczu Polska – Brazylia, który zakończył się zwycięstwem Polski 4-1. Piłkarzy reprezentował na estradzie Wilhelm Góra” – relacjonował PS

„Brazylijczyków się nie boję. Podobno gram przeciwko murzynowi. No to co, taki sam pierun, jak ja!” – stwierdził uśmiechnięty Ernest Wilimowski na łamach Przeglądu Sportowego. „Ezi” popisywał się sztuczkami na treningu zyskując tym samym salwy oklasków licznych gapiów.

„Nie mam kłopotu ze swymi piłkarzami, codziennie tylko sprawdzamy wagę, bo apetyty są diabelne. Jednego dnia na kolację poszło dosłownie sto jajek!” – stwierdził kierownik obozu Tadeusz Foryś

Wągrowiec dobiegł końca. Piłkarze udali się do Strasbourga, gdzie czekała na nich reprezentacja Brazylii. Ale to temat już na inną opowieść…

SOCIAL MEDIA

Polska przed mundialem 1938 – Wągrowiec (cz. 3)