Kazimierz Deyna z małżonką Mariolą. Fot. Nationaal archieve.
Kto znał Kazimierza Deynę, ten wie, że lubił on chadzać swoimi ścieżkami. Był cichy, odizolowany od reszty kolegów, może nawet samotny. Czasami lubił zażartować z kolegów i zamykał im drzwi na klucz, tak że ci nie mogli wydostać się na zewnątrz. Takiego „psikusa” zrobił dla trenera Andrzeja Strejlaua. Deyna niewiele mówił, za to wiele pracował na boisku. Po zakończeniu kariery w reprezentacji nie imponowały mu wielkie imprezy piłkarskie, toteż nigdy nie brał udziału choćby w meczach Oldbojów Górskiego. Aczkolwiek zgodził się zagrać w meczu Ameryka – Reszta Świata, czy też wziąć udział w filmie Ucieczka do zwycięstwa przy boku gwiazdy filmowej Sylwestra Stallone oraz legendarnego piłkarza Pele. Tuż przed tragiczną śmiercią udzielił ostatniego wywiadu w swoim życiu dla Pawła Zarzecznego i Romana Hurkowskiego, którzy wówczas pracowali w tygodniku Piłka Nożna. To właśnie ci świetni dziennikarze namówili byłego piłkarza Legii Warszawa do turnieju oldbojów w Danii.
– „Kaziu, nie przyjechałbyś do Danii na turniej odbojów… Kaziu przecież drużyna musi mieć swojego kapitana…” – zapytał Roman Hurkowski. – „No tak, przecież tak być powinno. Kapitan musi być!” – odparł Deyna.
– „I Kazio jest z nami. Nie zmienił się ani trochę. Ta sama sylwetka, te same baczki a’la Deyna. Wzbudzający ogromny respekt, niepodważalny autorytet w drużynie. Słuchają go piłkarze i trenerzy – przecież nie byle jacy” – wspominał Paweł Zarzeczny. W pewnym momencie zażartował Adam Musiał. – „Kaziu, jak właściwie pisze się twoje nazwisko, nigdy nie mogę zapamiętać. Przez „j” czy przez „y” – zapytał Wiślak. – „Pisz tak jak Presley…” – odparł Kazio. Inny kolega z drużyny zapytał Deynę, czy nie poszedłby popływać w basenie. – „Panowie, jak jestem w domu i chcę pływać, to otwieram okno i skaczę do wody”.
Turniej w Danii. Ponad 40-letni Deyna wciąż strzela najpiękniejsze bramki. – „Jak to robię? Prosta sprawa. Spoglądam na bramkarza, on wyciąga piłkę z siatki. That’s it!” – chwalił się piłkarz San Diego Socers. Hurkowski i Zarzeczny piszą, że z taką formą wciąż byłby gwiazdą w naszej ekstraklasie.
Cdn.
(cytaty pochodzą z tygodnika Piłka Nożna)