Marek Leśniak po 4-letniej przerwie powrócił do kadry i w meczu z Finlandią zdobył dwa gole! Fot. Jerzy Kleszcz
Towarzyski mecz z Finlandią został rozegrany tuż po Wielkanocy, we wtorek 13 kwietnia 1993 r. na stadionie Radomiaka. Pomimo, że radomskie kluby (Radomiak i Broń) grały tylko w trzeciej lidze, to zainteresowanie tutejszą piłką było ogromne. Poza tym stadion przechodził gruntowny remont i murawa Radomiaka należała do najlepszych w Polsce. Dodajmy, że również prezes PZPN Kazimierz Górski nie ukrywał swojej sympatii do Radomia. Spotkanie z Finami było generalnym sprawdzianem przed meczami eliminacyjnymi do mistrzostw świata, gdzie najpierw czekały dwa pojedynki z San Marino, potem dwumecz z Anglią i wyjazd z rewelacją Norwegią. – „ROZPN bardzo skrupulatnie przygotowywał się do tego wydarzenia. Wydrukowano bilety z nazwami sponsorów, rozlosowano pośród kibiców nagrody - kurtki skórzane, buty, zestawy stołowe firmy Gerlach z Drzewicy. Swoje przygotowania miała też policja. Na ten mecz do służby powołano ponad 200 funkcjonariuszy. Pomyślano o wszystkim, tylko nie o... ręcznikach” – wspominał portal Echo Dnia Radomskie. – „Pamiętam, że było blisko wstydu. Nasi piłkarze wyszli spod prysznica i nie mieli ręczników. Myśmy myśleli, że mają swoje, a oni czekali na ręczniki od organizatora. No i błyskawicznie, w kilka minut z pobliskiego Radoskóru załatwiliśmy coś, co przypominało ręczniki. Był to taki mały zgrzyt, ale poza tym wrażenia naszych gości były pozytywne i niezapomniane” - opowiadał prezes ROZPN Marek Jadczak na łamach Echo Dnia Radomskie.
Na mecz nie przyjechał Wojciech Kowalczyk, który złamał palec u nogi. Dzięki temu otworzyła się szansa dla wychowanka Broni Radom, Tomasza Dziubińskiego. Zawodnik był ulubieńcem miejscowych kibiców i widniał na pierwszych stronach gazet sportowych. Po sezonie, w którym zdobył tytuł króla strzelców, został kupiony przez FC Brugge, z którym zdobył mistrzostwo Belgii. Dziubiński przeszedł też do historii jako pierwszy Polak, który strzelił gola w elitarnej Lidze Mistrzów. Trener Andrzej Strejlau powołał piłkarza na mecz chyba tylko ku uciesze radomskich kibiców. Pomimo talentu piłkarskiego zawodnik nigdy nie sprawdził się w reprezentacji, a mecz z Finlandią był drugim i ostatnim z orłem na piersi. Dziennikarzy sportowych najbardziej interesował powrót do kadry po czteroletniej rozłące Marka Leśniaka. Piłkarz właśnie strzelił przepiękną bramkę Bayernowi Monachium. Błyszczał nie tylko w swoim kubie, ale całej Bundeslidze. – „Sam jestem ciekaw jak wypadnie w reprezentacji” – zastanawiał się Andrzej Strejlau, który powierzył Lesławowi Ćmikiewiczowi obowiązek ściągnięcia go do kadry. Selekcjoner mógł powołać jedynie siedmiu zawodników zza granicy, gdyż na tyle zezwalały przepisy. Na mecz nie przyjechali więc: Andrzej Juskowiak, który wówczas grał półfinał Pucharu Portugalii, Włodzimierz Smolarek, natomiast kontuzje wykluczyły Kowalczyka i Roberta Warzychę.
Kadra zabrała się w wielkanocny poniedziałek w Pionkach. Nazajutrz trener zarządził rozruch, później odprawę i o godz. 16.30 zaczął się mecz. Tak się składało, że obie reprezentacje obchodziły 70-lecie wspólnych występów zapoczątkowanych w 1923 r. w Helsinkach. Z Finami graliśmy też najczęściej. Zespół gości oparty był na legendarnym Jarim Litmanenie z Ajaxu Amsterdamu, który do dziś uchodzi za najlepszego piłkarza w historii fińskiej piłki.
- „Powrót Marka Leśniaka do reprezentacji Polski okazał się udanym pociągnięciem. Dwa gole w dwunastym występie w biało-czerwonych barwach spowodowały, że o byłym piłkarzu Pogoni Szczecin, który pięć lat temu w niezbyt ciekawych okolicznościach rozstał się z reprezentacją polski, pozostając w Danii po meczu olimpijczyków, a później trafiając do Bundesligi, znowu jest głośno. Ale tym razem w dobrym tego słowa znaczeniu” – pisał Sport. Według relacji katowickiej gazety przez pierwsze 45 minut posiadaliśmy przewagę, aczkolwiek akcje naszej drużyny nie były uporządkowane, brakowało typowego rozgrywającego. Dopiero wprowadzenie na boisko Jerzego Brzęczka zmieniło obraz gry. – „Leśniak po mistrzowsku wchodził na wolne pole, a Brzęczek z zegarmistrzowską dokładnością posyłał mu piłki rozpoczynając akcje, która raz po raz kończyły się zagrożeniem bramki Finów” – relacjonował Sport.
Już w 16 min. Dariusz Adamczuk nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Finów. Jednak w 30 min. Marek Leśniak po szybkim wykonaniu rzutu wolnego przez Tomasza Dziubińskiego wykonał błyskawiczny rajd i znalazł się w sytuacji sam na sam z Kari Laukkanen, pokonując go technicznym strzałem. Druga akcja zawodnika Wattenscheid była jeszcze piękniejsza. Wychodzący z pozycji spalonej otrzymał piłkę na środku boiska i popędził z nią kilkadziesiąt metrów kończąc akcję zdobyciem drugiego gola. W 72 min. mogliśmy prowadzić już 3-0, ale Tomasz Wałdoch trafił piłką w poprzeczkę. W ostatnim kwadransie Finowie próbowali strzelić kontaktową bramkę. Ari Hjelm znalazł się sam na sam z Adamem Matyskiem, ale nasz bramkarz nogą obronił jego strzał. I w 84 min. po rzucie rożnym w zamieszaniu Ari Heikkinen strzałem z bliskiej odległości pod poprzeczkę zdobył jedynego gola dla swojej drużyny. – „Chciałem strzelić trzy gole, ale się nie udało. Jednak z dwóch także jestem zadowolony. Mówiąc poważnie najbardziej cieszy mnie ponowne spotkanie z drużyną narodową” – powiedział Marek Leśniak.
Dokumentacja meczowa
Mecz oficjalny numer 511
13 kwietnia 1993, Radom (stadion Radomiaka), mecz towarzyski
Polska – Finlandia 2-1 (1-0)
1-0 – Marek Leśniak (30), 2-0 – Marek Leśniak (57), 2-1 – Ari Heikkinen (84)
Sędziował: Bernd Heynemann (Niemcy)
Widzów: 8 000
Żółte kartki: Leśniak, Wałdoch - Heikkinen
Polska: Aleksander Kłak (1970, Olimpia Poznań, 6/0) (46. Adam Matysek, 1968, Śląsk Wrocław, 10/0) – Tomasz Wałdoch (1971, Górnik Zabrze, 13/1), Roman Szewczyk (1965, kapitan, GKS Katowice, 28/3), Andrzej Lesiak (1966, Wacker Innsbruck-Austria, 16/1) (77. Adam Ledwoń, 1974, GKS Katowice, 1/0) – Dariusz Adamczuk (1969, Eintracht Frankfurt-Niemcy, 4/0), Marcin Jałocha (1971, Legia Warszawa, 8/0) (46. Jacek Bąk, 1973, Lech Poznań, 3/0), Ryszard Staniek (1971, Górnik Zabrze, 5/0), Tomasz Dziubiński (1968, FC Brugge-Belgia, 2/0), Piotr Świerczewski (1972, GKS Katowice, 7/1) (46. Jerzy Brzęczek, 1971, Lech Poznań, 12/1) – Marek Leśniak (SG Wattenscheid 09-Niemcy, 12/7), Andrzej Kobylański (1970, 1.FC Köln-Niemcy, 6/0). Selekcjoner: Andrzej Strejlau (1940, 55)
Finlandia: Kari Laukkanen (Waldhof Mannheim-Niemcy, 35/0) – Jari Kinnunen (FC Lahti, 12/1), Markku Kanevra (FinnPa Helsinki, 37/0), Ari Heikkinen (TPS Turku, 40/1), Anders Eriksson (Bryne FK-Norwegia, 5/0) (70. Marko Rajamäki (MyPa Anjalankoski, 8/2) – Kim Suominen (FF Jaro Pietarsaari, 6/0) (76. Marko Myyry (KSC Lokeren-Belgia, 47/2), Jari Litmanen (Ajax Amsterdam-Holandia, 25/2), Janne Lindberg (MyPa Anjalankoski, 3/0), Ari Hjelm (kapitan, FC St Pauli-Niemcy, 71/13), Erkka Petäjä (Malmö FF-Szwecja, 70/0) – Mika-Matti Paatelainen (Aberdeen FC-Szkocja, 35/5). Trener: Tommy Lindholm (14)