Holandia 1975 bb

1921-12-18 Węgry - Polska 1-0

Wegry 1921Ta jedenastka (opis poniżej) dostąpiła zaszczytu gry w historycznym pierwszym meczu reprezentacji Polski. Dzielnie walczyła z potęgą węgierską przegrywając tylko 0-1. 

proporzec polskiPolski proporzec z tego meczu

 

W piątek 16 grudnia o godz. 11:40 reprezentacja Polski wyjechała z Krakowa do Budapesztu. Delegacja Polski liczyła aż 21 osób, bo oprócz piłkarzy, w pociągu znaleźli się m.in. trener Imre Pozsonyi, dr Edward Cetnarowski czy sekretarz Jan Weyssenhoff. Z jakimi nadziejami biało-czerwoni udali się na pierwszy w historii mecz oficjalny? Przegląd Sportowy napisał: – „W żadnym kraju nie czyniono tak starannych przygotowań do zawodów międzypaństwowych jak u nas. Dzięki temu, że w listopadzie kluby zakończyły starym zwyczajem swój sezon, poświęcono cały miesiąc na to, by wybrać najodpowiedniejszych kandydatów i by ich utrzymać w treningu choćby tylko przez urządzanie zawodów... Drużyna zatem miała dość czasu i sposobności, by wzajemnie się poznać, zgrać i stworzyć całość, która niczym się nie różni od zespołu jakiegoś klubu”.

Pomimo że podróż Polaków była długa i męcząca, to przebiegła w dobrych nastrojach. Zadbał oto choćby Wacław Kuchar, który niczym wytrwany magik zachwycił swoich towarzyszy podróży sztuczkami z kart i chusteczki.

Po przyjeździe do Budapesztu naszą drużynę odwieziono do luksusowego hotelu. Piłkarze nie  byli zadowoleni, bo przez spóźnienie pociągu położyli się spać dopiero o drugiej w nocy, a przecież jeszcze tego samego dnia czekał ich mecz z Węgrami! – „Wszyscy niewypoczęci, ociężali, pochmurni jak niebo w tym dniu” – pisał PS. Jakby było mało problemów lider drużyny Józef Kałuża złapał grypę i z gorączką wystąpił przeciwko Węgrom. Natomiast Ludwik Gintel zjadł tyle paprykowego gulaszu, że potem podczas meczu łapały go bóle brzucha!

18 grudnia o godz. 13:45 polska drużyna w pięknych biało-czerwonych strojach wybiegła na boisko MTK. Przywitały ją oklaski 10-tysięcznej widowni. Mecz zaczął się o godz. 13:50. Naprzeciw Polaków stanęła silna jedenastka węgierska, która przystąpiła do meczu mając na koncie w tym roku trzy cenne zwycięstwa z Niemcami Południowymi 3-0, Niemcami Środkowymi 3-2 oraz Szwecją 4-2. Dla „Madziarów”, którzy grali na międzynarodowej arenie od 1902 r., był to już 80. oficjalny mecz! Gospodarze będąc zaprawieni w bojach liczyli na wysokie zwycięstwo z biało-czerwonymi. Marian Einbacher swój debiut w reprezentacji Polski wspomniał na łamach księgi jubileuszowej: „25 lat Warty Poznań”.  – Wkraczając na boisko byłem oszołomiony ogromem dwupiętrowych trybun, okalających wspaniałą arenę. Zniknęliśmy w podziemiach olbrzymich trybun i po otrzymaniu nieodzownych w takich sytuacjach instrukcji od naszego kierownictwa, ażeby przede wszystkim wydać wszystko z siebie, grać fair itd., opuściliśmy w różnych nastrojach szatnię, by się znaleźć wkrótce na boisku. Pogoda dopisała, mieliśmy pochmurny dzień i w dodatku 14 stopni ciepła. Jak na grudzień temperatura niebywała…”

 - „Gra rozpoczyna się w szalonym tempie” – zaczął sprawozdanie PS. Węgrzy rzucili się do szaleńczych ataków, ale Polacy potrafili stawić zacięty opór - podobnie jak kilka miesięcy wcześniej Cracovia również goszcząca w Budapeszcie. –  „W 18 minucie Wiener II centruje: robi się tłok pod bramką polską, z którego korzysta Szabó, strzelając po wyminięciu Marczewskiego z bliskiej odległości pierwszą i jedyną bramkę dla Węgrów” PS opisuje historyczną pierwszą utraconą bramkę przez Polaków. W kolejnych minutach gry biało-czerwoni ruszyli do zdecydowanych ataków, a Węgrzy zaskoczeni tym faktem dopuszczali się jedynie fauli. Po jednym z nich na kilka minut stracił przytomność Wacław Kuchar. W 44 min. gospodarze stanęli przed stuprocentową szansą podwyższenia wyniku, kiedy György Molnar został sfaulowany przez Artura Marczewskiego w obrębie pola karnego. Ale nawet tak świetna okazja jak „jedenastka” nie została wykorzystana przez Károly’ego Fogla, który strzelił wysoko nad poprzeczką. – „W pierwszej połowie gry Węgry mieli przygniatającą przewagę nad naszą drużyną, grającą bardzo słabo” – podsumował PS.

W drugiej połowie to nieoczekiwanie Polacy zaczęli dyktować warunki na boisku. W bramce węgierskiej nastąpiła zmiana, kontuzjowanego Károly’ego Zsáka zastąpił Ignác Amsel. Debiutant z prowincjonalnego klubu popełniał wiele błędów i tylko cud sprawił, że Polacy nie wykorzystali jego słabej formy. Tak doświadczony piłkarz jak Wacław Kuchar nie strzelił nawet do pustej bramki, a kilka minut później w rewanżu György Molnar trafił w poprzeczkę. Do końca spotkania „Madziarzy” próbowali uzyskać kolejne gole, ale na posterunku stał największy bohater w naszej drużynie bramkarz Jan Loth. - „Przez początkowe dwadzieścia minut trwały huraganowe ataki Węgrów na naszą bramkę, wstrzymywane szczęśliwie przez naszą defensywę. Kontrakcje naszego ataku ograniczały się wyłącznie do sporadycznych wypadów, zresztą niegroźnych… Nasze tyle formacje z największym wysiłkiem rozbijały rafinowane kombinacje świetnych napastników węgierskich. Bywały wypadki, że trzech naszych nie dało rady takiemu Węgrowi…” – wspominał Marian Einbacher.

Wynik 0-1 był sporym sukcesem biało-czerwonych. Graliśmy z silną drużyną, w której składzie zobaczyliśmy wspaniałych piłkarzy takich jak: Károly Fogl, Vilmos Kertész, który na koncie miał 34 mecze i 11 goli, i przede wszystkim legendarny Imre Schlosser, który do meczu z Polską przystąpił z kapitalnym bilansem 58 goli w 65 meczach! Trener Gyula Kiss pozwolił też zagrać  piłkarzom, którzy mieli mniejsze doświadczenie albo dopiero debiutowali w kadrze.

Dziennikarze życzliwie podsumowali pierwszy występ polskiej reprezentacji, która była zmęczona po podróży i nie mogła osiągnąć lepszego wyniku. Przegląd Sportowy pochwalił Imre Schlossera i György Molnara, a skrytykował bramkostrzelnego kapitana Vilmosa Kertésza, który był najsłabszym ogniwem u gospodarzy. U biało-czerwonych najbardziej zawiódł atak, a nasz lider Józef Kałuża, z powodu choroby, był jedynie cieniem świetnego piłkarza Cracovii. Najlepszy w polskiej ekipie okazał się być bramkarz Jan Loth, który obronił wiele niebezpiecznych strzałów gospodarzy.  – „Loth II natomiast był naszą chlubą w tym dniu. Był on najlepszym graczem na placu” – napisał Tygodnik Sportowy. - „Wieczorem odbył się wspaniały bankiet, wygłaszano przemówienia i toasty no i pito dużo węgierskiego wina. Wkraczając na terytorium Polski, wpadły nam do rąk dodatki nadzwyczajne, opisujące przebieg meczu. Podkreślano w nich, że Loth bronił fenomenalnie, a najlepszymi z drużyny byli: Cikowski, Styczeń, Gintel i Einbacher” – czytamy we wspomnieniach Mariana Einbachera .

 

A MIAŁA BYĆ AUSTRIA

     Nie Węgrzy, ale Austriacy mieli być naszym pierwszym przeciwnikiem w 1921 roku. W 1920 roku prezes austriackiego związku „Fussball-Bund” podpisał stosowną umowę z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Towarzyski mecz odbyć się miał 3 lipca 1921 w Krakowie. Z nieznanych do dziś przyczyn, na kilka tygodni przed spotkaniem, Austriacy zerwali umowę. Działacze uznali, że bardziej atrakcyjny okaże się dla nich wyjazd do Skandynawii na mecze z Szwecją i Finlandią. Legendarny „Wunderteam” prowadzony przez Hugo Meisla nasi kibice zobaczyli dopiero w 1935 roku.

SYGNET DLA SCHLOSSERA

     „Jestem pod wrażeniem gry Cracovii. W Budapeszcie tak grać potrafią jedynie MTK i FTC” – mówił do polskich dziennikarzy jeden z najlepszych piłkarzy świata, Imre Schlosser, podczas tournée Cracovii na Węgrzech w 1921 roku. Na bankiecie zorganizowanym po meczu Węgry – Polska, kapitan naszej drużyny Tadeusz Synowiec wręczył złoty sygnet dla najlepszego węgierskiego zawodnika Schlossera. Miał on uczcić jubileusz 70 spotkań w drużynie narodowej Węgier. Według dzisiejszych oficjalnych wyliczeń, dla Schlossera był to 65 występ w drużynie narodowej. Co ciekawe, węgierski związek zapomniał o jubileuszu swojego zawodnika. Schlosser, chcąc się odwdzięczyć naszym rodakom, obiecał wysłać do P.Z.P.N., pamiątkową plakietę, a naszemu kapitanowi Józefowi Kałuży wręczył swoje zdjęcie.

POLSKA KONTRABANDA

     Podczas podróży na Węgry, na granicy z Czechosłowacją, miejscowi celnicy oskarżyli Polskę o kontrabandę, gdy znaleźli u trenera Imrego Pozsonyiego koszyk pełen żywności. Jak tłumaczyli się potem nasi piłkarze, zabrali ze sobą jedzenie, by ograniczyć wydatki w podróży. Co ciekawe, Polacy byli gotowi zjeść całą żywność podczas rewizji. Celnicy z uśmiechem na twarzy pozwolili piłkarzom zachować jedzenie na dalszą podróż.

PRZYGODNI WALUCIARZE

     Przegląd Sportowy wystosował przyjacielski apel do osób, którzy wybierali się na mecz Węgry – Polska. Dziennikarze ostrzegali przede wszystkim przed przygodnymi waluciarzami. „Ogółem spodziewany jest wyjazd co najmniej 30 osób oprócz drużyny i przedstawicieli P.Z.P.N. Zaleca się tym osobom zaopatrzenie się w żywność na całą dobę i w pewną ilość koron czeskich i węgierskich na zakup biletów jazdy i na drobne wydatki, a to dlatego, że wymiana marek polskich na walutę zagraniczną na stacjach kolejowych wzmoże znacznie koszty podróży wobec znanego zdzierstwa przygodnych waluciarzy. Kto chce uzyskać przez trenera Pozsonyi’ego tańszą wizę czeską i węgierską, ten powinien najpóźniej do poniedziałku 12 b.m. nadesłać gotowy paszport z załączeniem kwty Mp. 2000 na ręce sekretarza P.Z.P.N. dr. Jana Weyssenhoffa”

IMRE POZSONYI

Ur. 12.12.1880 (Budapeszt) - 4.1932 (Nowy Jork, USA)

Józef Szkolnikowski dokonał oczywistego i słusznego wyboru mianując trenerem polskiej kadry Imrego Pozsony’ego. Po pierwsze, to był Węgier, a więc doskonale znał rzemiosło piłkarskie naszych bratanków. Po drugie, w 1921 roku był najlepszym szkoleniowcem w naszym kraju, poprowadził Cracovię do mistrzostwa Polski. Pozsonyi jako piłkarz związany był z MTK Budapeszt. Dobra gra zaowocowała powołaniem do reprezentacji. Nie miał jednak on szczęścia do debiutów, bo wystąpił w przegranym debiutanckim meczu swojego kraju z Austrią 0:5 w 1902 roku, a 19 lat później przegrał prowadząc Polskę.

Pozsonyi w Polsce pojawił się w maju 1921 roku i prowadził Cracovię do września 1922 roku. W dalszej karierze prowadził samą FC Barcelonę, z którą zdobył Puchar Króla i Mistrzostwo Katalonii w 1925 roku! W latach 1926-28 przebywał na ojczyźnie, gdzie poprowadził Gradanski Zagrzeb do dwukrotnego mistrzostwa Jugosławii w 1926 i 1928 roku. Także w tym czasie był trenerem Ujpestu Budapeszt. Pod koniec lat 20 wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie umarł w 1932 roku.

Józef SZKOLNIKOWSKI

13.3.1889 (Kuna, Ukraina) – 19.1.1958 (Katowice)

Zamiłowanie do piłki nożnej pojawiło się jeszcze w czasach szkolnych, kiedy założył drużynę piłkarską Wisłę Kraków. Jego ukochany klub urósł w potęgę, a Szkolnikowski został jej prezesem w latach 1921-1923. Jako prezes pracował także w Krakowskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej oraz w P.Z.P.N. na stanowisku wiceprezesa (od początku istnienia P.Z.P.N., czyli 1919 roku) oraz był szefem Wydziału Gier. To właśnie jemu przypadła zaszczytna rola przygotowania reprezentacji Polski na pierwszy mecz z Węgrami. Do pomocy zatrudnił trenera Cracovii Imrego Pozsonyiego. Wkrótce po meczu z Węgrami zrezygnował z działalności w P.Z.P.N. i poświęcił się pracy w Wiśle.

Szkolnikowski interesował się nie tylko piłką. Był sędzią piłkarskim, ale też i lekkoatletycznym, brał udział w mistrzostwach Polski. Na co dzień był majorem saperów Wojska Polskiego. Walczył w wojnie obronnej w 1939 roku. Przez kilka lat przebywał na emigracji w Szkocji. Odznaczony wieloma medalami i orderami. 

mg

Screenshot 263

Screenshot 264

Screenshot 265

Screenshot 266

Screenshot 267

Screenshot 268

Screenshot 269

Screenshot 270

Screenshot 271

Screenshot 272

Screenshot 273

Screenshot 325

Screenshot 326

Screenshot 327

Screenshot 328

Screenshot 329

Screenshot 331

Screenshot 332

Screenshot 333

Screenshot 334Fot. Tygodnik Sportowy i Przegląd Sportowy

Dokumentacja meczowa

Mecz oficjalny numer 1

18 grudnia 1921, Budapeszt (Hidegkuti Nándor Stadium MTK, Węgry), mecz towarzyski

Węgry – Polska 1-0 (1-0)

1-0 – Jenő Szabó (18)

Sędziował: Emil Grätz (Czechosłowacja)

Widzów: 10 000

Węgry: Károly Zsák (33. FC Budapeszt, 22/0) (46. Ignác Amsel, Békéscsabai Előre, 1/0) – Károly Fogl  (Újpest Budapeszt, 12/0), Gyula Mándi (MTK Budapeszt, 3/0) – Vilmos Kertész (kapitan, MTK Budapeszt, 34/11), Gábor Obitz (Ferencváros Budapeszt, 2/0), Zoltán Blum (Ferencváros Budapeszt, 19/0) – István Pluhár (BEAC Budapeszt, 2/0), György Molnar  (MTK Budapeszt. 5/0), Jenö Szabó (III. Kerületi Budapeszt, 1/1), Imre Schlosser (MTK Budapeszt, 65/58), Jenö Wiener (Ferencváros Budapeszt, 1/0). Trener: Gyula Kiss   

Polska: Jan Loth (1900, Polonia Warszawa, 1/0) – Ludwik Gintel (1899, Cracovia, 1/0), Artur Marczewski (1896, Polonia Warszawa, 1/0) – Zdzisław Styczeń (1894, Cracovia, 1/0), Stanisław Cikowski (1899, Cracovia, 1/0), Tadeusz Synowiec (kapitan, 1889, Cracovia, 1/0) – Stanisław Mielech (1894, Cracovia, 1/0), Wacław Kuchar (1897, Pogoń Lwów, 1/0), Józef Kałuża (1896, Cracovia, 1/0), Marian Einbacher (1900, Warta Poznań, 1/0), Leon Sperling (1900, Cracovia, 1/0). Trener: Imre Pozsonyi (1880, Węgry)

SOCIAL MEDIA

1921-12-18 Węgry - Polska 1-0