Andrzej Juskowiak (po lewej) i jego "ostatnie chwile" w polskiej ekstraklasie. Wkrótce przejdzie do Sportingu Lizbona. Fot. Jerzy Kosiński
Zdjęcie przedstawia reprezentanta Polski Andrzeja Juskowiaka (po lewej przygląda się akcji), czyli jednego z najlepszych polskich zawodników z początku lat 90. Fotograf uwiecznił srebrnego medalistę i króla strzelców igrzysk olimpijskich w Barcelonie w jego ostatnim sezonie w ekstraklasie, a dokładnie w barwach Lecha Poznań przeciwko Zagłębiu Lubin. Kto wie, czy podczas tego meczu wychowanek Kani Gostyń nie rozmyślał o klubie zagranicznym, w którym chciałby kontynuować karierę. Jak już wspominaliśmy jego transferowi towarzyszyły ogromne zawirowania, gdyż Lech chciał go sprzedać za jak najwyższą kwotę, co tylko stwarzało problemy menedżerowi zawodnika, Włodzimierzowi Lubańskiemu. Początkowo piłkarza chciał PSV Eindhoven, trenowany przez Bobby’ego Robsona. Holendrzy zaoferowali milion dolarów. Następnie do rywalizacji włączył się Blackburn Rovers oferując o trzysta tysięcy więcej. Ta kwota w pełni satysfakcjonowała Kolejorza. Jednak, gdy nieoczekiwanie Bobby Robson został trenerem Sportingu Lizbona, z powrotem wrócił temat Juskowiaka. Tym razem działacze Lecha zażądali aż 2 mln dolarów! Ostatecznie transfer dopięto za kwotę miliona czterystu tys. Juskowiak po wyjeździe za granicę nigdy już nie wrócił do polskiej ligi. Występował kolejno w Sportingu Lizbona, Olympiakosie Pireus, Borussi Monchengladbach, VfL Wolfsburg, Energie Cottbus, New York/New Jersey MetroStars i Erzgebirge Aue. Juskowiak uchodził za wielką gwiazdę reprezentacji młodzieżowej. Wspólnie z Wojciechem Kowalczykiem miał stworzyć jeden z najlepszych ataków w historii polskiej seniorskiej reprezentacji. W kadrze jednak pozostawił ogromny niedosyt…