Jeszcze nigdy w historii żadna polska drużyna nie odniosła zwycięstwa na terenie Portugalii w europejskich pucharach (bez Intertoto). Na 12 prób tylko dwukrotnie byliśmy w stanie osiągnąć wynik remisowy, w 2015 roku właśnie Lech Poznań zremisował z Belenenses Lizbona 0-0, a trzy lata później Jagiellonia Białystok zanotowała wynik 4-4, dzięki czemu wyeliminowała Rio Ave FC z europejskich pucharów. Co ciekawe, jednak trzy ostatnie konfrontacje z Portugalczykami kończyły się po myśli polskich zespół, które albo eliminowały rywala albo plasowały się wyżej w tabeli!
Lech Poznań dziś wystąpił po raz 111 w europejskich pucharach (więcej meczów rozegrała jedynie Legia Warszawa – 233 spotkania). W ostatnim meczu z Standardem Liege przegrał pechowo tracąc gola w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Wprawdzie poznaniacy wciąż zachowali szanse na awans, ale musiałby wydarzyć się cud w postaci zwycięstw z Benficą i Glasgow oraz liczyć na dobre rezultaty Belgów. Tyle, że Benfica u siebie w ogóle nie przegrywa, w ostatnich kilku latach zanotowała 20 zwycięstw i tylko 5 remisów, nawet Juventus Turyn i PSG musiały uznać wyższość gospodarzy na Estadio da Luz! W cuda nie wierzył trener Dariusz Żuraw, który przyznał na łamach Sportowych Faktów: – „Dużo się musi wydarzyć, byśmy wyszli z grupy. Benfica i Rangersi to faworyci grupy, którzy już pokazali, że są bardzo mocni. Wiele się musi wydarzyć, byśmy cieszyli się z awansu, ale dopóki taka szansa będzie, na pewno nie odpuścimy. Benfica gra bardzo ofensywnie i nie sądzę, by cokolwiek w tej kwestii miało się zmienić. My preferujemy taki sam styl. Nie mamy zamiaru się nisko bronić, chyba że przeciwnik postawi nam tak ciężkie warunki, że nie będziemy mieć innego wyjścia” – zaznaczył Żuraw cytowany przez portal Sportowe Fakty.
Szkoleniowiec wystawił do jedenastki rezerwowy skład. Zabrakło jednego z liderów, kontuzjowanego Pedro Tiby, natomiast tacy piłkarze jak Mikael Ishak, Dani Ramirez, Jakub Moder, Jakub Kamiński i Alan Czerwiński zasiedli na ławce rezerwowych!
Ledwo sędzia gwizdkiem oznajmił początek spotkania, a Nika Kaczarawa otrzymał żółtą kartkę za brzydki faul na Alejandro Grimaldo. Pierwsze minuty upłynęły na spokojnej grze obu drużyn, ale w miarę upływu czasu gospodarze przejmowali inicjatywę. W 14 min. wspomniany Grimaldo upadł na polu karnym i domagał się karnego. Sędzia Srdjan Jovanović nie dał się nabrać na tą sztuczkę. W 21 min. Benfica powinna prowadzić już 1-0. Pizzi dopadł do piłki w polu karnym, miał przed sobą jedynie Filipa Bednarka, który jednak obronił strzał Portugalczyka, a dobitka Darwina Núñeza poszybowała wysoko nad poprzeczką. Przez całą pierwszą połowę Portugalczycy dominowali w elemencie posiadania piłki i z dużą łatwością stwarzali sytuacje podbramkowe. Co nie udało się wcześniej, powiodło się w 36 min. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pięknym strzałem głową popisał się Belg Jan Vertonghen. Wkrótce po utracie gola przez Lecha groźnie wyglądającej kontuzji doznał Nika Kaczarawa. Gruzin z wielkim grymasem bólu na twarzy opuszczał na noszach boisko, w jego miejsce zameldował się Mikael Ishak. Sprawca faulu Nicolas Otamendi nie zobaczył nawet żółtej kartki…
Po przerwie zobaczyliśmy identyczny obraz gry, czyli Benfica atakowała, a Lech rozpaczliwie powstrzymywał napastników portugalskiego klubu. W 51 min. z bólu zwijał się grający z numerem 27 Tymoteusz Puchacz, na szczęście młodzieżowy reprezentant kraju sam zdołał podnieść się z murawy. Dopiero w 55 min. za sprawą Mohamaada Awwada Lech oddał pierwszy celny i mocny strzał na bramkę Greka Vlachodimosa. Nie upłynęły dwie minuty, gdy błąd popełnił Filip Bednarek posyłając piłkę wprost pod nogi zawodników Benfiki, ta trafiła ostatecznie do Darwina Núñeza, który mocnym strzałem z bliskiej odległości pokonał byłego piłkarza holenderskich klubów. Lech całkowicie się pogubił, bo po upływie kilkudziesięciu sekund stracił trzecią bramkę! Kolejną szybką akcję Portugalczyków na gola zamienił Pizzi. W tym momencie skończyły się marzenia o awansie do następnej rundy. W końcówce spotkania Niemiec Julian Weigl strzelił jeszcze czwartego gola dla Benifki. W ostatnim meczu z Glasgow Rangers Kolejorz będzie walczył nie tylko o zachowanie honoru, ale również o ważne punkty do rankingu UEFA.
3.12.2020, Lizbona (Estadio da Luz, Portugalia):
Benfica Lizbona – Lech Poznań 4:0 (1:0)
1:0 – Jan Vertonghen (36), 2:0 – Darwin Núñez (57), 3:0 – Pizzi (58), 4:0 – Julian Weigl (89)
Sędziował: Srdjan Jovanović (Serbia)
Widzów: bez udziału publiczności
Żółte kartki: Kaczawara, Marchwiński
Benfica: Odysseas Vlachodimos GRE – GILBERTO Moraes Júnior BRA, Jan Vertonghen BEL, Nicolás Otamendi ARG, Alejandro „Álex“ Grimaldo Garcia ESP – Luis Miguel Afonso Fernandes/PIZZI (60. Luca Waldschmidt GER), GABRIEL Appelt Pires BRA, Rafael Alexandre „Rafa“ Fernandes Ferreira da Silva (77. Franco Emanuel Cervi ARG) – Francisco Leonel Lima Silva Machado/CHIQUINHO (60. Julian Weigl GER), Darwin Gabriel Núñez Riberio URU (60. Haris Seferović SUI), EVERTON Sousa Soares-BRA (70. Pedro Victor Delmino da Silva/PEDRINHO-BRA). Trener: Jorge Fernando Pinheiro de JESUS (Portugalia)
Lech: Filip Bednarek – Bohdan Butko UKR, Ľubomír Šatka SVK, Tomasz Dejewski, Tymoteusz Puchacz – Michał Skóraś (63. Alan Czerwiński), Karlo Muhar CRO, Filip Marchwiński (82. Jakub Moder), Jan Sykora CZE (63. Wasyl Kraweć UKR) – Mohamaad Awwad ISR (63. DANI RAMIREZ Fernandez-ESP), Nika Kaczarawa GEO (42. Mikael Ishak SWE). Trener: Dariusz ŻURAW (Polska).