Plakat przedstawiający piłkarzy z meczu z Orlętami Kraków. U góry od lewej: Bronisław Jakóbik, Edward Pytlik, Czesław Suszczyk, Teodor Anioła, Jerzy Krasówka, Edward Miller, Mieczysław Tarka, Marian Łącz, Robert Gruner (Gronowski) i Henryk Bartyla.
Przed meczem reprezentacji Polski B z Węgrami (19 września 1948 r.), w środę, 15 września 1948 r., odbyła się generalna próba na stadionie Ruchu Chorzów, gdzie przeciwnikiem naszej rezerwy była drużyna Orląt krakowskich. – „Tak się nieszczęśliwie złożyło, że obydwie drużyny wystąpiły w składach osłabionych. W reprezentacji Polski „B” zabrakło Gędłka, Glimasa, Wiśniewskiego, a w Orlętach wszystkich tych graczy, którzy wyznaczeni zostali do reprezentacji juniorów na mecz sobotni z „Źrebakami” węgierskimi” – pisał Sport. Dodajmy, że zespół juniorów oparty był na piłkarzach Zwierzynieckiego Kraków.
Reprezentacja Polski B odniosła zwycięstwo 5-1, jednak dziennikarze nie byli zachwyceni postawą biało-czerwonych – zwłaszcza wiele do życzenia pozostawiał skład, jaki zaprezentował się na boisku w Chorzowie. - „Kapitan PZPN miał trudne zadanie z zestawieniem składu i rozpoczęcie meczu uległo przez to poważnemu opóźnieniu. Wreszcie wybiegła na boisko drużyna, której skład był mocno eksperymentalny” – czytamy w Sporcie.
Ku radości miejscowych kibiców z orłem na piersi wystąpił chorzowski pupil 23-letni Henryk Bartyla. Piłkarz prezentował wysoką formę w sezonie, ale w dniu meczu z Orlętami był kontuzjowany i w ogóle nie powinien zagrać. – „Nic też dziwnego, że po przerwie zszedł on z boiska kompletnie rozbity i niezdolny chyba na wyjazd do Budapesztu… Pech chciał, że akurat on musiał mieć najostrzejsze starcia, które go do reszty wykończyły” – komentował Sport. Na szczęście zawodnik Ruchu szybko doszedł do zdrowia i wziął udział w nieszczęsnym dla Polski meczu z Węgrami.
Pierwszy kwadrans meczu upłynął pod dyktando Orląt, jednak z biegiem czasu, to dojrzała drużyna Polski B przejęła kontrolę na boisku. W efekcie już w 16 minucie Jerzy Krasówka zdobył pierwszą bramkę. Kilka minut później Teodor Anioła podwyższył wynik na 2-0. Po przerwie padły kolejne cztery gole. Najpierw indywidualną akcją popisał się Robert Gruner (od 1949 do 1988 nosił nazwisko Gronowski), dwie minuty później Orlęta zdobyły honorową bramkę po mocnym strzale… Sport podaje, że Nastborskiego, natomiast Sport i Wczasy przypisuje gola Wolfingerowi. Najpiękniejsza bramka padła w 77 minucie, kiedy Mieczysław Tarka popisał się cudownie wykonanym rzutem wolnym z 30 metrów, piłka wylądowała niemal pod poprzeczką. Na siedem minut przed końcem spotkania Teodor Anioła ustalił wynik spotkania.
Pomimo porażki młodzi piłkarze z Krakowa pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. – „Drużyna krakowska grała poprawnie w polu, przeprowadziła szereg akcji, która była oklaskiwana przez bardzo skromną widownię…” – pisał Sport.
Z Polski B najbardziej został pochwalony… przyszły aktor Marian Łącz. Gazety pisały, że Łodzianin posiada idealne warunki fizyczne, gra błyskotliwie i prezentuje warunki rasowego snajpera. Pomimo, iż wszyscy oczekiwali, że będzie on najjaśniejszym punktem w naszej drużynie, to w Budapeszcie zawiódł – zresztą jak cała drużyna. Jego partner z ataku Tadeusz Hogendorf miał największą rutynę w zespole, ale wielokrotnie spóźniał się z akcjami. Pomimo dwóch goli, to zawiódł też snajper Lecha Poznań Teodor Anioła, który tracił zbyt wiele piłek. Sport pisał, że musi opanować swoją zbyt dużą „ruchliwość”, bowiem w tej szybkości i pracowitości niedokładnie podaje piłki. Bardzo dobrze zaprezentowali się środkowy napastnik Robert Gruner vel Gronowski i lewy łącznik Jerzy Krasówka, który był najlepszym graczem z całej piątki napastników.
Ofensywa wypadła na plus, gorzej przedstawiała się linia pomocy z kontuzjowanym Henrykiem Bartylą. Jego partner Edward Miller z ŁKS-u był objeżdżany wielokrotnie z dziecinną łatwością i nie przypominał piłkarza, który tak świetnie zagrał z Jugosławią w Warszawie. Najlepiej wypadł gwiazdor Ruchu, Czesław Suszczyk. – „Jedyny zarzut jaki mamy pod jego adresem to, że niepotrzebnie pcha się za daleko do przodu. Węgrzy są tak lotni, że zapędzony do przodu, w Budapeszcie Suszczyk może nie zdążyć na czas pod swoją własną świątynię” – komentował Sport.
W meczu wystąpiło dwóch bramkarzy, Ryszard Wyrobek z Ruchu nie popełnił żadnego błędu, jedyną bramkę stracił jego doświadczony kolega, 33-letni Bronisław Jakóbik z Garbarni Kraków. – „Wyrobek w bramce jest pewniakiem, a rezerwowy Jakóbik, to przecież wyga z doskonałą marką” – pisała gazeta Sport i Wczasy. Przesunięty do defensywy Mieczysław Tarka z Lecha Poznań jak zwykle wystąpił poprawnie, podobnie jak jego partner Edward Pytlik z Rymeru Rybnik. – „Kapitan Alfus wysyła do Budapesztu nie „kucyków”, ale już „średniaków”, wśród których górują jeszcze wzrostem Tarka, Krasówka, Łącz i Siwy” – komentował Sport i Wczasy.
Dokumentacja meczowa:
Mecz nieoficjalny
15 września 1948, Chorzów (stadion Ruchu), mecz towarzyski
Polska B – Orlęta Kraków 5-1 (2-0)
1-0 – Jerzy Krasówka (16), 2-0 – Teodor Anioła (20), 3-0 – Robert Gronowski (59), 3-1 – Wolfinger (61), 4-1 – Mieczysław Tarka (77), 5-1 – Teodor Anioła (83)
Sędziował: Ciszek (Polska)
Widzów: 2 000
Polska B: Ryszard Wyrobek (1927, Ruch Chorzów) (46. Bronisław Jakóbik, 1915, Garbarnia Kraków) – Mieczysław Tarka (1919, Lech Poznań), Edward Pytlik (1925, Górnik Radlin) – Czesław Suszczyk (1922, Ruch Chorzów), Henryk Bartyla (1925, Ruch Chorzów) (46. Paweł Siwy, Olimpia Piekary Śląskie), Edward Miller (1925, PTC Pabianice) – Tadeusz Hogendorf (1918, ŁKS Łódź), Teodor Anioła (1925, Lech Poznań), Robert Gronowski (1926, Piast Gliwice), Jerzy Krasówka (1924, Szombierki Bytom), Marian Łącz (1921, ŁKS Łódź). Selekcjoner: Zygmunt Alfus
Orlęta Kraków: Edward Bębenek (46. Jan Piekło) – Tadeusz Miksa, Tomaszewski, Weska, Mieczysław Dudek, Kaleta, Bonarski, Wadowski, Nastaborski, Wolfinger, Mieczysław Wawrzusiak. Trener: