Reprezentacja Polski przed meczem ze Szwecją 3-1. Od lewej stoją: Józef Kotlarczyk, Edward Madejski, Fryderyk Scherfke, Ryszard Piec, Jan Wasiewicz, Ernest Wilimowski, Leonard Piątek, Gerard Wodarz, Kajetan Kryszkiewicz, Władysław Szczepaniak i Edmund Giemsa. Fot. NAC. Kolor. Rafał Jach
Reprezentacja Polski z innego ujęcia. Fot. Archiwum Gerarda Wodarza
Powitanie kapitanów Lennart Bunkego i Józefa Kotlarczyka. Na środku sędzia Lucien Leclerq. Fot. NAC
Na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, przy obecności 20 tysięcy widzów zostało rozegrane spotkanie między Polską a Szwecją. Był to dziesiąty mecz tych drużyn. Na trybunach pojawiło się wiele znaczących osobistości z wojska, jak również z zarządu PZPN-u takich jak: Marszałek Polski Rydz-Śmigły, prezes PZPN-u pułk. Glabisz czy wiceminister gen. Litwinowicz. Po odegraniu hymnów obydwu państw przez orkiestrę szwoleżerów, odbyło się losowanie boiska przez kapitanów drużyn Lennarta Bunke i Józefa Kotlarczyk, następnie francuski sędzia Lucien Leclerq gwizdkiem rozpoczął mecz.
Początek należał do naszych zawodników, którzy co rusz przeprowadzali ataki na bramkę przeciwnika, zmuszając ich do wytężonej obrony. Prym tym szturmom wiedli zawodnicy ze Śląska: Ryszard Piec, Leonard Piątek i Edmund Giemsa, a w ich rozgrywanie gry włączali się też inni nasi gracze. Już w 11 minucie – „Wodarz znów pięknie mija Szwedów podaje skośnie do Pieca, który strzela w Szweda. Korner, Wilimowski łapie piłkę na głowę podaje w tył do Wodarza, strzał i prowadzimy 1:0” – relacjonował Przegląd Sportowy. Po strzeleniu bramki nasze ataki się nie kończyły, akcje były nadal dosyć szybkie i sunęły na połowie rywali jak lawina, najczęściej lewą stroną. – „Wilimowski demonstruje cudowne zgranie z Wodarzem. Wybiegają nawzajem na pozycję, potem centra i 3 strzały, Scherfkego, Piątka i Pieca, zdawałoby się nie do obrony trafiają w bramkarza i w obrońców” – komentował PS. Następnie po kilku minutach gry ponownie – „Wilimowski robi zamieszanie pod bramką gości, usiłując się przedrzeć z piłką przez obrońców. Wzięty w prasę traci ją, lecz Piątek przytomnie wykorzystuje moment niezdecydowania obrońców. Wbija z całej siły szpic w piłkę i Sjöberg nie ma nawet czasu ręki podnieść, gdy piłka odbita od poprzeczki wpada do siatki” – komentował tygodnik Raz Dwa Trzy. Następnie tempo gry nieco osłabło, niemniej jednak co jakiś czas zaznaczała się w dalszym ciągu wyraźna przewaga Polaków, którzy naciskali rywali, a gra toczyła się na połowie Szwedów. W dosyć ostrym starciu z rywalem, faulowany Ernest Wilimowski padł na murawę i został zniesiony z boiska, jednak po dłuższej chwili powrócił na nie aby w dalszym ciągu nękać rywali. Szwedzi ograniczali się do sporadycznych ataków na naszą bramkę lecz ich ataki były wolne a podania niedokładne, a mając już sytuacje strzeleckie na wysokości zadania stał nasz bramkarz Edward Madejski.
Na początku drugiej połowy obraz gry się nieco zmienił i to nasi rywale coraz bardziej zaczynali dochodzić do głosu, chcąc uzyskać bramkę kontaktową. Jeden z wypadów Gustava Wetterströma zatrzymał przed naszą bramką Kotlarczyk, natomiast strzał Svena Jonassona był minimalnie niecelny i piłka przeleciała nad poprzeczką. Po chwili – „Szwedzi nieco posuwają się naprzód. Lekki strzał Erikssona łapie Madejski. Obrona nasza zbyt zwleka z kontrakcją, skutkiem czego robi się tłok pod naszą bramką i następuje krytyczny moment. Dwa kolejne strzały bije Madejski, trzeci mija o centymetry bramkę. Widoczny ten pech deprymuje na chwilę Szwedów. Piłka idzie zygzakiem jak następuje: Scherfke – Wilimowski – Scherfke – Piątek – Wilimowski ten myli ciałem Kallgrena i strzela nieuchronnie w prawy róg. Polska prowadzi 3:0” – pisał PS.
Szwedzi znowu zostali zepchnięci na swoją połowę czekając na swoją okazję do stworzenia wypadu na naszą bramkę. Ograniczali się do dalekich podań, które w walce z ich napastnikami likwidowali nasi obrońcy: Edmund Giemsa i Władysław Szczepaniak mając przy tym sporo pracy. – „Dopiero w 26 minucie bieg Josefssona zakończony centrą przynosi gościom honorową bramkę, zdobytą głową przez Wetterströma ” – napisał RDT. Warszawska publiczność głośno dopingowała naszych reprezentantów domagając się od nich zdobycia czwartej bramki. Pomimo wielkich wysiłków dobrze zgranego duetu Wodarz – Wilimowski oraz dużego zaangażowania biało-czerwonych, wszystkie ich starania w postaci pięknych strzałów, zatrzymywali obrońcy lub szwedzki bramkarz Gustav Sjödberg.
Po meczu tygodnik Raz Dwa Trzy napisał, że: – „Giemsa i Madejski są cennymi nabytkami w reprezentacji. Pierwszy zakasował występy Martyny, a to jest bardzo dużo. Ma bardzo długi wykop, atakuje przeciwnika energicznie i jest szybki. Madejski, górne piłki chwyta pewnie, wybiega zdecydowanie i we właściwym momencie. Dolne strzały chwyta mniej pewnie; nad robinsonadami będzie musiał popracować”.
Natomiast na łamach Przeglądu Sportowego tak wypowiedzieli się strzelcy bramek dla naszej reprezentacji; Ernest Wilimowski: – „Grało się nam bardzo dobrze, mogło być jeszcze lepiej. Szwedzi nie byli łatwym przeciwnikiem, bo grali bardzo twardo. Ostatni mecz w Sztokholmie graliśmy może jeszcze ładniej, ale nie udało się wygrać, dobrze więc, że wzięliśmy rewanż”. Gerard Wodarz dodał: – „Chcieli mnie trzymać, szykowali się na mnie, ale jak się dobrze gra, to na to nie ma rady”. Leonard Piątek stwierdził: – „Ciągle jeszcze jest źle z nogą, będę musiał się poddać operacji w lecie w Wiedniu. Szło gorzej niż w Paryżu, ładna bramka wcale mnie nie pociesza”.
Przegląd Sportowy podał też bardzo ciekawe dane statystyczne dotyczące tego meczu. – „Ogółem oddano Polacy oddali strzałów 26, z czego 12 było celnych. Szwedzi strzelali 12 razy, z czego 7 razy celnie. Najlepszym strzelcem Polaków był Wodarz. Oddał on 11 strzałów w tym 4 celne (jedna bramka). Drugi był Scherfke 4 strzały. Zdobywcy bramek Wilimowski i Piątek oddali po 4 strzały. Z przeciwników na czele kroczy zdobywca bramki Wetterström 5 strzałów, 3 celne. Dwa razy celnie strzelał Johansson, 4 razy niecelnie Ericsson. Stosunek kornerów był 10:5 dla Polski, przy tym po zmianie stron brzmiał on 4:4. rzutów rożnych Polacy strzelili 13 a Szwedzi 7. Tak samo Polacy mają przewagę w ilości wyrzucanych autów – 28 na 16 szwedzkie”.
Piotr Gros
Dokumentacja meczowa:
Mecz oficjalny 65
23 czerwca 1937, Warszawa (Stadion Wojska Polskiego), mecz towarzyski
Polska – Szwecja 3-1 (2-0)
1-0 – Gerard Wodarz (12), 2-0 – Leonard Piątek (24), 3-0 – Ernest Wilimowski (62), 3-1 – Gustav Wetterström (76)
Sędziował: Lucien Leclerq (Francja)
Widzów: 18 000
Polska: Edward Madejski (1914, Wisła Kraków, 2/0) – Władysław Szczepaniak (1910, Polonia Warszawa, 16/0), Edmund Giemsa (1912, Ruch Wielkie Hajduki, 4/0) – Józef Kotlarczyk (1907, kapitan, Wisła Kraków, 27/0), Jan Wasiewicz (1911, Pogoń Lwów 7/0), Kajetan Kryszkiewicz (1908, Warta Poznań 1/0) – Ryszard Piec (1913, Naprzód Lipiny, 9/1), Leonard Piątek (1913, AKS Chorzów 2/1), Fryderyk Scherfke (1909, Warta Poznań 9/0), Ernest Wilimowski (1916, Ruch Wielkie Hajduki, 7/4), Gerard Wodarz (1913, Ruch Wielkie Hajduki, 16/7), Trener: Józef Kałuża (1896, 24)
Szwecja: Gustaf Sjöberg (AIK Sztokholm, 4/0) – Valter Lundgren (AIK Sztokholm, 3/0), Olle Källgren (Sandvikens IF) – Erik Almgren (AIK Sztokholm, 2/0), Sven Jacobsson (GAIS Göteborg, 1/0), Kurt Svanström (Orgryte IS, 3/1) – Gustav Josefsson (AIK Sztokholm, 9/3), Sven Jonasson (IF Elfsborg, 25/16), Bertil Ericsson (Sandvikens IF, 9/10), Lenart Bunke (kapitan, Helsingborgs IF, 8/7), Gustav Wetterström (Norrköping, 3/4). Trener: Carl Linde (4)