Fot. Maciej Piasta/redakcja
Jest rok 1996. Trwa era "Wielkiego Widzewa", który nie ma sobie równych w kraju. Właśnie zdobył mistrzostwo Polski i przygotowuje się do eliminacji w Lidze Mistrzów. Trener Franciszek Smuda jest uważany za najlepszego polskiego trenera, stworzył zespół, który meczami z Broendby Kopenhaga przejdzie do historii polskiej piłki, a następnie awansuje do elitarnej Ligi Mistrzów. Piłkarze są uśmiechnięci i zadowoleni, bo dzięki sponsorowi – firmie Bakoma, niczego im nie brakuje. Dziś bawią się na treningu, popisują się „sztuczkami” piłkarskimi, Franciszek Smuda im na to pozwala. Liderem jest 22-letni Marek Citko, najpopularniejszy sportowiec w Polsce, idol całej młodzieży. Jest szczęśliwy i uśmiechnięty, jeszcze nie wie, że wkrótce dozna feralnej kontuzji, która zaważy na całej jego piłkarskiej karierze. Z podziwem przygląda mu się Tomasz Łapiński. On również ma swoje „pięć minut” w życiu, nie dość, że gra w najlepszym piłkarskim klubie w Polsce, to systematycznie występuje w reprezentacji Polski, a przecież cztery lata wcześniej zdobył srebrny medal na igrzyskach olimpijskich. Chwilo, trwaj wiecznie!