Andrzej Szarmach to jeden z najwybitniejszych napastników w historii polskiej reprezentacji, król gry głową, piłkarz o pseudonimie „Diabeł”, bo potrafił włożyć głowę tam, gdzie inni bali się wsadzić nogę. Skąd wzięły się te znakomite umiejętności gry głową u byłego piłkarza Stali Mielec i Górnika Zabrze oraz, kto dał mu ten słynny przydomek?
W meczu z Włochami na mistrzostwach świata w 1974 r. Andrzej Szarmach przepiękną główką pokonuje Dino Zoffa. Dla wielu kibiców ten gol pozostaje najefektowniejszym trafieniem w karierze reprezentanta kraju, czy również dla samego piłkarza? – „Otóż nie! Najpiękniejszą bramkę głową uzyskałem w spotkaniu młodzieżówek Polski i RFN w Essen, gdzie wygraliśmy 3-2. Kazimierz Kmiecik egzekwując rzut wolny z okolic środka boiska ostro dośrodkował. Bramkarz stał w krótkim roku, nie spodziewając się żadnego niebezpieczeństwa. Strzeliłem mu głową w długi róg, z szesnastu metrów! Wszyscy mówili, że piłka zmierzała do bramki niczym po uderzeniu z woleja” – wspominał brązowy medalista mś. Piłkarz wielokrotnie podkreślał, że nie trenował tego elementu gry, że był to prezent od… natury. Mało jednak, kto wie, że „Diabeł” uczęszczał na swój drugi ulubiony sport, siatkówkę. Dzięki niej przy idealnym odbiciu mógł skakać nawet 80 centymetrów!
7 grudnia 1975 r. podczas meczu Gwardia Koszalin – Górnik Zabrze w Pucharze Polski prowadzenie dla Górnika uzyskał Andrzej Szarmach – tradycyjnie strzałem głową. Zabrzanie przegrali mecz po serii rzutów karnych i do ćwierćfinału awansowała Gwardia. W trakcie konfrontacji jeden z zawodników gospodarzy złamał Szarmachowi nos! – „Od tamtej pory boję się trochę walczyć głową o górne piłki, unikam ryzykownych pojedynków. Uraz pozostał”.
Andrzej Szarmach opuścił Górnik Zabrze tylko dlatego, że nie dostał służbowego mieszkania. Miał już dość mieszkania w klubowym hotelu, tym bardziej, że ożenił się i założył rodzinę. Zabrze opuszczał już jako zawodnik ochrzczony pseudonimem „Diabeł”. Otrzymał on słynny przydomek, gdy grał w młodzieżowej reprezentacji Polski. Nazwał go tak kolega z drużyny Jerzy Kasalik. – „Przyznam, że ten przydomek przypadł mi bardzo do gustu” – mówił Andrzej Szarmach.
Źródło i cytaty pochodzą z: Piłka Nożna, Sport, Przegląd Sportowy